Seniorzy z Adullam opowiadają o świętach wartych zapamiętania

Wielkanoce z roku 1984, 1997, 2000, 2021… Nakładają się na siebie, tworząc w miarę jednolity, ogólny obraz: dom, rodzina przy stole, długie Polaków rozmowy, jak zawsze świetny sernik cioci Zosi. Po latach już nie pamiętamy, co się konkretnie w którym roku działo. A może jednak?


Seniorzy z Fundacji Chrześcijańskiej „Adullam” dostali zadanie bojowe: powiedzcie, która Wielkanoc zapadła Wam szczególnie w pamięć i dlaczego. Oto ich wspomnienia.

Marek
Najlepsze święta są wtedy, kiedy ludzie są blisko siebie. Dlatego – paradoksalnie – szczególnie zapamiętałem te, które spędziłem zupełnie sam. To było w 1988 roku. Wyjechałem z Polski do Włoch, przymierzałem się do emigracji w USA. Robiłem to z myślą o rodzinie: żeby zarabiać, żeby moim bliskim było lepiej. Pierwszy raz znalazłem się tak daleko poza domem. W hotelu mieszkało trochę ludzi w identycznej sytuacji, jak ja. Niby znajdowaliśmy się tam razem, ale tak naprawdę – każdy osobno. Czasy były wtedy takie, że nawet dodzwonić się do kraju było trudno, więc siedziałem w te święta w pokoju hotelowym, a w głowie kłębiły mi się wspomnienia o moich najbliższych. Czy to była Wielkanoc warta zapamiętania? Może i tak, bo spędzona na refleksjach.

Maria
Też mam w pamięci Wielkanoc, kiedy moja rodzina nie mogła być razem – w pierwszym roku pandemii. Zabronili się wtedy ludziom gromadzić, nawet z domu nie bardzo pozwalali wychodzić. Dlatego w jedno święto przyszedł jeden syn, w drugie drugi… Normalnie do stołu siadało 18-19 osób, a wtedy góra cztery. I cały czas się myślało, co robi reszta. To najsmutniejsza ze wszystkich moich Wielkanocy.

Mirosława
Pamiętam święta z dzieciństwa: mama kupowała mi zawsze na Wielkanoc nową sukienkę, nowe podkolanówki i buciki. Robiło to na mnie wielkie wrażenie, byłam zachwycona. Równie mocno podobało mi się to, że ludzie zbliżali się do siebie. W śmigus-dyngus sąsiedzi dzwonili do drzwi; otwierało się, a oni lu, wiadrem pełnym wody. Jednak nikt się nie gniewał, samemu się łapało za wiaderko i biegło polewać innych. Dzieci od każdego oblanego dostawały jajko.

Ewa
Też przeżyłam Wielkanoc, której najbardziej pamiętnym elementem okazała się sukienka od mamy – czerwona, śliczna. A do niej cienkie rajstopki, chyba pierwsze takie w moim życiu. Wystroiłam się w to wszystko i poszliśmy do kościoła. Mama przestrzegała: – Tylko uważaj, nie ubrudź się. Przyłączyła się do nas moja koleżanka i tak we dwie skakałyśmy po drodze. A tam kałuża. Koleżanka przeskoczyła ją jednym susem. Też tak chciałam i… chlup, kuprem w brudną wodę. Mama oczywiście kazała mi wrócić do domu. A ile mnie wyszturchała…
A tak w ogóle, to wydaje mi się, że dawniej święta były bardziej świąteczne. Żyło się nimi na długo, zanim się zaczęły. Jak się tylko weszło na Zawodzie, żeby zrobić zakupy wielkanocne na rynku, wszystko tam już z daleka pachniało wędzonką, świeżym chlebem i drożdżowym ciastem. Ludzie się kręcili, dyskutowali, radzili jedni drugich… Byliśmy jak jedna wielka rodzina szykująca się do świętowania.

Marian
Wędzonką to wszystko wtedy pachniało, bo samemu się przecież wędziło, w takich wielkich metalowych beczkach na podwórku. Do ognia wrzucało się gałązki jałowca (koniecznie z jagódkami) i jakiegoś drzewa owocowego, najlepiej gruszki albo wiśni. Dym z takiej mieszanki pachniał najpiękniej, najbardziej apetycznie. Sąsiedzi się wymieniali: jeden dał drugiemu kawałek szynki, w zamian dostał trochę kiełbasy… Albo wędzili wspólnie, pełniąc jeden po drugim dyżury przy beczce.

Mieczysław
Najbardziej utkwiły mi w pamięci święta wielkanocne z ostatnich lat, kiedy jestem już sam. I nie są to dobre wspomnienia. Ileż Wielkich Niedziel i Lanych Poniedziałków można spędzić gapiąc się w telewizor? Dlatego teraz przychodzę stale do fundacji, bo tu wszyscy jesteśmy razem i od razu robi się człowiekowi jaśniej na sercu.
Kiedy jest się z bliskimi, wszystko jakoś lepiej wygląda. Dlatego uważam, że dawniej na święta nawet pogoda była lepsza. Smakowało wszystko lepiej. I bawił się człowiek lepiej, nawet – a może zwłaszcza wtedy – kiedy chłopaki z dachu wiadrami lali wodę ludziom na głowy.

Udostępnij:

Archiwalne wpisy
Gdzie nas szukać
ul. Krakowska 34
42-202 Częstochowa
+48 34 365 39 46
+48 34 365 38 30
biuro@adullam.pl
Przydatne linki
"Ale ty, gdy dajesz jałmużnę, niechaj nie wie lewica twoja, co czyni prawica twoja, Aby twoja jałmużna była ukryta, a Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odpłaci tobie."Mt 6,3-4
Scroll to Top
Przejdź do treści