Można pracować dobrowolnie, za darmo, nie dla siebie, ale dla innych. I to pracować z przyjemnością. Wiedzą o tym wolontariusze. Mówią, że inwestują w samych siebie. Docenił ich nawet ONZ.
Stara „Gazeta Wyborcza” sprzed lat. Rozmowa z wolontariuszami częstochowskiego hospicjum. Dwoje z nich pracuje w jego siedzibie stacjonarnej, kilkoro odwiedza pacjentów w domach. To wszystko nastolatki, licealiści. Na oko zupełnie nie pasują do powagi miejsca, w którym działają. Dziennikarka nie może się nadziwić, że tacy młodzi ludzie poświęcają swój wolny czas, by przebywać wśród chorych i umierających na raka. Dopytywani, jak odreagowują ten stres, prychają w końcu zniecierpliwieni: – Dlaczego pani ciągle zakłada, że to stres? Że my się zmuszamy do przychodzenia tutaj? To przecież przyjemność.
W końcu jeden z nich wyjaśnia: – Po pierwsze, pomaganie naprawdę jest fajne, mam takie superuczucie, że to, co robię, ma głęboki sens. Ale dla mnie co innego jest najważniejsze. Nikt nigdy w całym moim życiu tak się nie cieszył na mój widok, jak cieszą się chorzy tutaj. Wie pani, jak to człowieka pozytywnie nakręca? Moja własna babcia reaguje mniej entuzjastycznie, kiedy do niej przychodzę, choć babcią jest wzorcową.
Voluntarius to łacińskie słowo – dobrowolny. Od niego pochodzi określenie wolontariusz – ten, kto dobrowolnie i świadomie oraz bez wynagrodzenia angażuje się w pracę na rzecz osób, organizacji pozarządowych, a także rozmaitych instytucji działających w różnych obszarach społecznych (definicja za ustawą o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie).

Nie ma pieniędzy, ale są korzyści
Taka forma pracy może się wydawać mało pociągająca, a to z powodu tego „bez wynagrodzenia”. Co nie znaczy, że za nic. Wspomniani na początku nastolatkowie wyrabiali sobie dodatkowe punkty na świadectwie. Zwykle jednak związani z wolontariatem wymieniają następujące korzyści niematerialne: satysfakcja, uznanie ze strony innych ludzi, podwyższenie własnej samooceny, zyskanie nowych znajomych i przyjaciół. Bezinteresowna i nieopłacana pomoc innym to także jeden z lepszych sposobów na pozyskanie doświadczenia zawodowego i kształtowanie charakteru. Ten fakt doceniają nie tylko organizacje społeczne, ale też pracodawcy. Wpisanie informacji o wolontariacie do CV to coś, co zwraca ich uwagę.
Mało tego, niektóre przedsiębiorstwa, np. Cemex w Rudnikach pod Częstochową, same prowadzą tzw. wolontariat pracowniczy, zachęcając wręcz pracowników do aktywności i zaangażowania na rzecz społeczności lokalnych. Można się nawet starać o firmowe granty na projekty wolontariackie, w które zostają zaangażowane również osoby spoza firmy.
– Tak czy inaczej, wolontariat jest inwestycją w samego siebie – podsumowują jego uczestnicy. O satysfakcji mówią najczęściej.
– No, przebieżka odhaczona: godzina po wertepach, rzucanie patykiem, skakanie, a na koniec pies wygłaskany, wyklepany po grzbiecie, wytarmoszony za uszy – Olga nie kryje zadowolenia. Udziela się w schronisku dla bezdomnych zwierząt. Najbardziej lubi zabierać psy na spacer. – Choć na początku było ciężko, zwłaszcza kiedy już kończyłam dyżur. Odstawiałam zwierza do boksu, a on patrzył za mną zrozpaczony. Te oczy mnie prześladowały, nie mogłam ich nie pamiętać. Wracałam do domu i beczałam. Teraz już się oswoiłam. Ale przez ten trudny początek tak wsiąkłam w wolontariat tutaj, że trudno mi sobie wyobrazić życie bez niego. Tyle miłości mnie otacza (psiej oczywiście), że akumulatory mi się ładują, aż trzeszczy.
– Jest w pracy wolontariusza jakaś magia, przyciąganie, któremu trudno się oprzeć. Może dlatego, że robi się coś, co się chce robić, realizuje się własne pasje. I to bezinteresownie. Ta świadomość niesamowicie człowieka stymuluje – zapewnia Joanna. – Przekonałam się o tym na własnej skórze. A zaczęło się przez przypadek. Zmieniałam pracę i tak się złożyło, że w okresie wypowiedzenia miałam caluteńki urlop do wybrania, miesiąc wolnego. Mogłam jechać na wypasione czasowo wakacje, a trafiłam do Fundacji Chrześcijańskiej „Adullam”. I przez ten miesiąc działałam wolontarystycznie. Nie musiałam, chciałam. Fundacja akurat przygotowywała wielką imprezę plenerową, więc potrzebowała każdej pary rąk. Podobało mi się, że jestem komuś naprawdę potrzebna i że doceniają mój wkład.

32 lata wolontariatu. Rekord?
W Adullam mamy wolontariuszkę, która działa od… 32 lat, sama mając ich ponad 80. Mało tego, zakładała tę fundację. Wszyscy mówią o niej: Ciocia Krysia.
– Ale u mnie decyzja o wolontariacie była podyktowana szczególnymi okolicznościami – wspomina. – 32 lata temu miałam jeden po drugim dwa bardzo poważne wypadki. Wyszłam z nich bez szwanku. Pomyślałam sobie, że to Boska interwencja, nic innego. I powiedziałam Bogu: za to, że otoczyłeś mnie szczególną opieką, uratowałeś, chcę Ci, Panie, służyć do końca moich dni. A skoro służyć, to nie za pieniądze. Byłam wtedy zatrudniona w Budeksie. Nie wróciłam już za biurko, tylko razem z córkami założyłam fundację charytatywną. Pracuję w niej do dzisiaj, zaliczając codziennie więcej godzin niż pracownicy etatowi. Sprawia mi to ogromną satysfakcję. I to, że z pieniędzy fundacji nie biorę ani grosza. Żyję z emerytury. Cały czas pomagam. Czuję, że to powołanie, dlatego nie jest mi ciężko.
Ciocia przez ostatnie lata zajmuje się księgowością, bo fundacja się rozrosła i potrzebuje księgowej. Ale wcześniej robiła, co było trzeba, zaczynając od gotowania w kuchni. Zna ją większość beneficjentów Adullam. Kiedy przechodzi korytarzem przy stołówce, mnóstwo ludzi ją wita, wciąga w pogawędki.
– Zdaję sobie sprawę, że młodzi ludzie mają rodziny, muszą myśleć o ich utrzymaniu, dlatego szukają płatnej posady. Na wolontariat po prostu nie mogą sobie pozwolić – mówi Ciocia. – Ale dobrze by było, gdyby choć na trochę go spróbowali. Tak dla siebie samych. Tym bardziej, że jest w służeniu nie za pieniądze coś, co pociąga. Ja nigdy nie żałowałam swojej decyzji. Nigdy mnie nie skusiło, by jeszcze gdzieś się zatrudnić. Dałam przecież słowo Bogu, nie złamię przyrzeczenia.

Jak zostać wolontariuszem
Na samym początku trzeba się zastanowić nad obszarem potencjalnego działania. Po prostu odpowiedzieć sobie na pytanie, co chciałoby się zrobić, co w świecie zmienić. Pól do popisu jest mnóstwo: pomoc osobom starszym i niepełnosprawnym, pomoc zwierzętom, ochrona środowiska, kultura, sztuka, prawa człowieka itp. Następny krok to wyszukanie organizacji pozarządowych, w których można zrealizować zamierzone cele. Warto przy tym pamiętać, że w wolontariat można się zaangażować na stałe, ale można też traktować go jako zajęcie o charakterze jednorazowym.
Równolegle funkcjonuje (i ma się znakomicie, o czym poniżej) tzw. wolontariat indywidualny: ktoś samodzielnie podejmuje pracę na rzecz osoby prywatnej, np. potrzebującego pomocy sąsiada. Zwykle wchodzi w grę wykonywanie bezpłatnie różnych prac domowych i robienie zakupów. Powszechnie uważa się coś takiego za zwykłą pomoc sąsiedzką, niemniej pozostaje ona wolontariatem. Inny przykład – udział w wielkim, oddolnie zorganizowanym przez mieszkańców sprzątaniu dzielnicy.

Statystyczny wolontariusz
Najświeższe opublikowane badania statystyczne wolontariatu w Polsce prowadzone były przez GUS w I kwartale 2022 r. Wynika z nich, że ponad 1/5 mieszkańców Polski w wieku od 15 do 89 lat choć raz zaangażowała się w wolontariat. To o 6,6 punktów procentowych mniej niż we wcześniejszych badaniach, z 2016 roku.
Zdecydowanie bardziej rozpowszechniona była praca społeczna świadczona w ten sposób indywidualnie, nie w strukturach jakiejś organizacji czy instytucji. Zaangażowało się w nią ponad 5 razy więcej osób. Zwykle działały one dla znajomych, rzadziej na rzecz środowiska naturalnego czy społeczności lokalnej.
Z tych, którzy zdecydowali się na wolontariat zorganizowany, mniej osób wybrało instytucję sektora publicznego, więcej jakąś organizację non-profit – stowarzyszenie, fundację, kościół lub wspólnotę religijną.
Okres między badaniami GUS jest szczególny, bo zmieściły się w nim i COVID-19, i wojna w Ukrainie. Nic więc dziwnego, że co dziesiąty społecznik deklarował, iż pomoc, której udzielał, polegała na niwelowaniu skutków pandemii oraz działaniach na rzecz uchodźców.
Kim jest statystyczny wolontariusz? Osobą w wieku od 35 do 54 lat, z wyższym wykształceniem, trochę częściej kobietą niż mężczyzną, z miasta powyżej 100 tys. mieszkańców, pracującą gdzieś zarobkowo.
Co najczęściej robi? Aktywista indywidualny opłaca komuś rachunki, wykupuje leki, robi zakupy, wyrzuca śmieci, sprząta, odśnieża. Kto wybrał pracę społeczną sformalizowaną, najczęściej służył swoimi kwalifikacjami i specjalistycznymi umiejętnościami, np. prowadząc zajęcia sportowe lub kulturalne, animacje różnego typu, udzielając porad prawnych, organizując spotkania, imprezy, prowadząc różne dokumentacje, np. księgowe. Wolontariusz indywidualny poświęca na to średnio 10 godzin w ciągu miesiąca, pracujący w organizacji lub instytucji – 7,6 godziny.
GUS informuje, że w 1 kwartale 2022 r. wszystkie osoby w wieku 15-89 lat poświęcające czas na dobrowolne i nieodpłatne zajęcia poza swoim gospodarstwem domowym wypracowały w ten sposób łącznie 80 mln godzin. To równowartość 613,6 tys. etatów przeliczeniowych. Z tego wolontariat indywidualny odpowiada 529,2 tys. etatów przeliczeniowych, a świadczony w różnego rodzaju organizacjach lub instytucjach – czasowi pracy 84,4 tys. pełnoetatowych pracowników.
Udział wolontariatu w gospodarce narodowej wynosi 4 proc. Jego średnia wartość w I kwartale 2022 roku osiągała poziom 22,9 zł za godzinę, czyli w sumie 6 mld zł. Gdyby włączyć wartość wolontariatu do produktu krajowego brutto, to jego udział w PKB wyniósłby 0,9 proc.
ONZ docenił pracę osób zaangażowanych społecznie: z jego inicjatywy powstał Międzynarodowy Dzień Wolontariusza. Przypada on na 5 grudnia. Może to także Twoje święto?