My, nudni dorośli z Adullam, też dostaliśmy zaproszenie na kolejny dzień otwarty w prowadzonej przez fundację świetlicy „Życie poza szkołą”. Zaglądamy tam i co widzimy? Paryż, Mediolan, Nowy Jork… Młode damy w powłóczystych kreacjach, panowie w garniturach, kamizelkach, pod muchą. Słowem, elegancja, szyk i wielki świat.
Wszystko dlatego, że dzieci planując dzień otwarty zadecydowały, iż uczestnicy mają przybyć w strojach wieczorowych. Czemu? Bo głównym punktem programu będą tańce. Uwaga jednak – żadna tam skromna herbatka tańcująca, lecz najprawdziwszy bal.
Impreza wypadła w piątek 8 listopada. Wcześniej na całe miasto trąbiły o niej media społecznościowe, toteż gości spodziewaliśmy się wielu.
I słusznie. Co chwila do zebranych dołączał ktoś w wytwornym stroju. Witały go pęki serpentyn dekorujące klatkę schodową. W pracowni artystycznej do ostatniej chwili przed rozpoczęciem eventu trwała gorączkowa produkcja biżuterii. Młodzi dżentelmeni chłodzili emocje grami wideo. Młode damy pozowały do selfie i okupowały toaletę, by przed lustrem poprawić makijaże. Najmłodsze dzieci podskakiwały bez wytchnienia, nie mogąc się już doczekać, aż będą to robić oficjalnie. W świetlicowym aneksie kuchennym ciocie w sukniach z organzy i cekinów przyrządzały tosty z dżemem – żeby każdy poczuł się jak w gościach u króla Karola.
Tańce zainaugurowano około godz. 16. Szykowny korowód uczestników zabawy wkroczył do sali balowej, na co dzień gimnastycznej, również elegancko przybranej. Witała go muzyka Rossiniego na żywo, grana na pianinie przez ciocię Ludmiłę. Szybko jednak zastąpił ją utwór „t`Smidje”, bowiem zamiast poloneza dzieci postanowiły zatańczyć na początek popularną belgijkę.
My, dorośli – nie dość, że nudni, to jeszcze w codziennych ubraniach – wyszliśmy niedługo potem. Akurat na etapie tańca, w którym każda para trzymała między sobą balon umieszczony na wysokości żołądka.